środa, 21 marca 2012

JAK OBRONIĆ SIĘ PRZED GOOGLEM

Fot. AFP


Niepokoi cię nowa polityka prywatności internetowego giganta? Głowa do góry. Jest kilka sposobów na to, żeby udaremnić zbyt wnikliwą obserwację naszych poczynań w sieci.

1 marca Google zmienił swoją politykę prywatności. Decyzja ta mocno zaniepokoiła wielu aktywistów oraz część internautów. Zmiany pozwolą największej na świecie firmie internetowej zbierać informacje na temat osób korzystających z jej produktów, usług oraz stron, oraz przechowywać je w jednym miejscu. Google twierdzi, że inicjatywa ta ma na celu stworzenie szczegółowych profili użytkowników, dzięki czemu będzie można im oferować bardziej spersonalizowane usługi.

"Krótko mówiąc, będziemy traktować każdego z was jak pojedynczego użytkownika wszystkich naszych produktów, co pozwoli na prostsze i bardziej intuicyjne korzystanie z Google’a", napisał koncern 24 stycznia na swoim blogu, ogłaszając wprowadzenie zmian.

Nie będą one dostrzegalne od razu, a strony i usługi Google’a mają funkcjonować jak dotychczas. Jednak obrońcy prawa do prywatności (oraz niektóre europejskie rządy) wyrażają zaniepokojenie, że po wdrożeniu nowych zasad Google będzie wiedział zdecydowanie za dużo o tym, kim jesteśmy, z kim rozmawiamy, co oglądamy, gdzie bywamy, oraz – co chyba najbardziej zatrważające – co lubimy kupować.

Jeżeli ta wizja napawa was przerażeniem, głowa do góry. Jest kilka prostych kroków, które wystarczą, by udaremnić Google’owi nazbyt wnikliwą obserwację naszej aktywności w sieci. Oto One:

1. Nie logujmy się do konta Google, gdy jesteśmy online. Zmianę polityki prywatności najmocniej odczują użytkownicy usług takich jak Gmail czy Google+. Nawet jeżeli posiadamy konto Google, nadal możemy korzystać z wielu serwisów – w tym YouTube, wyszukiwania i map – bez logowania się. Algorytm nadal będzie wyświetlał spersonalizowane reklamy oparte na szukanych frazach, ale przynajmniej kupiony przez internet krem na brodawki nie będzie nas prześladować przez długie lata.

2. Korzystajmy z innej wyszukiwarki. Jeżeli nie podoba nam się, że Google śledzi nasze poczynania, zawsze można wypróbować usługi innego serwisu, gdy polujemy w sieci na doniesienia o Angelinie Jolie i jej nodze. Jeszcze lepszym pomysłem jest używanie na przemian kilku różnych stron, by żadna z firm nie dysponowała pełnymi informacjami na temat tego, czego (lub kogo) szukamy w internecie.

3. Wyłączmy funkcję, która pozwala Google’owi na zapisywanie historii wyszukiwania. Dane te można łatwo edytować lub wyczyścić na stronie www.google.com/history. Usunięcie historii wyszukiwań nie spowoduje jednak, że zostanie ona błyskawicznie skasowana z archiwów Google’a, podkreśla Eva Galperin, działaczka Electronic Freedom Foundation. – Przy włączonym zapisywaniu historii Google będzie przechowywał dane bezterminowo; jeżeli wyłączymy ten tryb, informacje te staną się częściowo anonimowe po 18 miesiącach – tłumaczy.

4. Zabierzmy swoje dane z Google’a i w nogi. Koncern chciał zapewne pokazać się jako "gigant z ludzką twarzą", stworzył bowiem Data Liberation Front, stronę, która zawiera wskazówki, jak eksportować dane z platform Google’a takich jak Google Docs i Gmail. Pozwala to zrezygnować z usług firmy, a jednocześnie zachować wszystkie cenne dokumenty oraz e-maile. Stronę można znaleźć, jakżeby inaczej, wpisując "Data Liberation Front" w Google’u.
 
Autor: Deborah Netburn 
Źródła: LA Times

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz